Treść tylko dla Społeczności ZSB
Zaloguj się, aby ją zobaczyć.
Deklaracje o życiowych i biznesowych porażkach powolutku wkradają się do przepełnionych sukcesami polskich social mediów. Celem takiego działania jest uwiarygodnienie wizerunku marki osobistej lub firmy i wzbudzenie zaufania odbiorcy. Niezależnie od tego, czy jest to trend marketingowy, czy autentyczna chęć przedsiębiorców do pokazania ludzkiej twarzy, cieszę się, że zaczynamy mówić o fuckupach. Takie podejście już dawno zadomowiło się w kulturze amerykańskiej. Tam porażki są przedstawiane jako jeden z wielu kroków prowadzących do sukcesu. Są nieodłączną częścią wzrostu i rozwoju. Jeśli słuchasz audycji lub czytasz moje posty, na pewno zauważyłeś, że bardzo utożsamiam się z takim podejściem. Może dlatego, że dorastałem w Nowym Jorku.Jestem zwolennikiem transparentności, mówienia o biznesowych potknięciach i upadkach. Szczególnie jeśli wynikiem niewypału jest sukces. Przez sukces rozumiem nie tylko zarobiony miliony, ale także zmiany procesów, podejścia do pracowników i ich pomysłów, otwartość na niedoskonałości i wyciąganie wartościowych lekcji. Czy te zmiany, jakie przechodzi sam lider.Dzisiejszy newsletter to takie mini podsumowanie wniosków, które wyciągnąłem z projektu zbudowania kręgu inwestorskiego, który nazwaliśmy Investors Inner Circle.
Zaloguj się, aby ją zobaczyć.